Robiony na szybko, barowy, tani, słaby … Moje pierwsze skojarzenia związane z bigosem są bardzo negatywne. Przyznam się szczerze, że nigdy w życiu nie zamówiłem w żadnej restauracji tego polskiego specjału. Zauważyłem, że nie tylko ja tak mam. Kiedy opowiadałem znajomym, że będę robił bigos, to u każdego z nich pod nosem pojawiał się uśmiech. Przecież, co jest trudnego w przyrządzeniu kapusty z mięsem.
To prawda, wrzucić po kolei wszystko do wielkiego garnka nie jest trudne, prawdziwą sztuką w zrobieniu bigosu, to składniki dobrej jakości. A te w dzisiejszych czasach nie jest łatwo znaleźć. Oczywiście prawdziwą sztuką jest wyszukanie dobrej kapusty kiszonej/kwaszonej. Większość tych dostępnych na rynku wygląda tak jakby dolany został do nich mocz. Żółta jak cytryna - wtedy wiemy, że taka kapusta dobra być nie może. Niestety nie mam zrobionej domowej kapusty - dlatego musiałem wybrać jedną z tych sklepowych. Wybrałem taką, która według mnie byłą najlepsza w smaku i wyglądała najlepiej.
Wiedziałem, że kolejnym problemem mogą być przyprawy. W supermarketach przeglądając długie półki widzimy non stop te same zioła - różnych firm. Niestety, kiedy potrzebujemy czegoś co nie jest przyprawą gotową do kurczaka, solą lub gyrosem - to możemy mieć problem. Jałowiec. Może być ciężko. Tutaj znowu pomocnym okazał się być targ. Szczerze powiedziawszy nigdy nie zwróciłem uwagi na panią, która w niewielkich woreczkach, w bardzo przystępnej cenie, sprzedaje różne przyprawy świata! Moje wieczne problemy z przyprawami, w końcu ustaną.
Dobra obłowiony w składniki potrzebne do zrobienia bigosu, uzmysłowiłem sobie, że moje skojarzenie, że bigos jest tani jest błędne. Prawdziwy, nie robiony z resztek wędlin ale ze świeżego mięsa, kiełbasy, boczku z dodatkiem śliwek wędzonych i dobrej niepaczkowanej kapusty na prawdę nie jest tani. Pomyślałem wtedy, że bigos, który znamy z barów nie może być wysokiej jakości, kiedy miseczka sprzedawana jest za 6 złotych. Nic więc nie straciłem, nie jedząc go nigdy w takich miejscach.
Po dwóch godzinach, bigos był gotowy (btw. nie jest szybki do zrobienia). No to próbujemy! Oboje z K. zaniemówiliśmy. Co prawda K. słynący z ubóstwiania octu, stwierdził, że oczywiście go tam brakuje. "Bigos jest pyszny, ale brakuje octu, to nie jest mój smak bigosu" - no cóż mogłem więcej powiedzieć? Współlokatorka A. była zachwycona. Byłem tak bardzo pewny sukcesu, jakim okazał się być bigos, że w plastikowym pudełeczku powędrował on nawet do mojej koleżanki z uczelni!
Dzisiaj trzeci dzień gar bigosu stoi. Niestety co za dużo to nie zdrowo. Dzisiaj już raczej go nikt nie dokończy. Wszyscy mają dość kapusty z mięsem. Tydzień temu w rozmowie ze znajomymi przyznałem, że nie jadłem bigosu kilka lat. Dzisiaj odkryłem dlaczego - bigos nie jest daniem na jeden dzień a po kilku po prostu Ci się on przejada i nie masz ochoty do niego wracać na najbliższe kilka tygodniu, lub jak w moim przypadku lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz