Kocham schab. Zdecydowanie kocham schab. Schabowy, schab w sosie, rolady ze schabu, zawijańce i inne wymyślańce. Wszystko smakuje przepysznie. No może z wyjątkiem schabu ze śliwką, nie przepadam za smakiem śliwek. Schab kojarzy mi się z dzieciństwem. Schweinebraten, czyli pieczeń wieprzowa i semmel knodel to rozkosz, którą serwował nam tata jako niedzielny obiad. Było wspaniale.
Nie dziwimy się, że śląska pieczeń sztygarska wywołała na mojej twarzy nie małe uśmiech. Co prawda patrząc na zamieszczone w książce zdjęcie pieczeni myślałem, że jest to zwykła pieczeń ze schabu. Na próżno szukać tam kiełbasy, która powinna przechodzić przez cały kawał mięsa. Na szczęście w przepisie już było inaczej. Tam wyraźnie zaznaczono, że w schabie trzeba zrobić dziurę, by włożyć w nią kiełbasę ;)
Tym razem nie było trudno składniki znalazłem bez problemu. Problem był w tym, że mięso musiało spędzić kilka godzin w lodówce, zanim można go było upiec w piekarniku. Zawsze łapię się na tym, że nie czytam przepisów do końca. Podobnie było kilka lat temu kiedy chciałem zrobić pierwsze Tiramisu w swoim życiu. Oczywiście nie zwróciłem uwagi na to, że gotowy deser musi się chłodzić kilka godzin, a znajomych już zaprosiłem. Oczywiście wieczór był moją osobistą klapą, bo zamiast pysznego domowego wyrobu zaserwowałem im ciasto sklepowe. Na szczęście przyjaciele byli bardzo wyrozumiali.
Sos zaczynał już odparowywać, pieczeń dochodziła w piekarniku, koleżanka, która nas wtedy odwiedziła czekała z widelcem w ręku a ja nadal nie byłem pewny sukcesu. A co jeżeli pieczeń, będzie smakowała jak te żeberka w ziołach? Na szczęście jakaś tajemnicza część mnie mówiła, że schab nie może być niedobry, może być lekko za suchy, ale nie ma szans by był nie dobry! Ta część mnie miała rację. Mięso było przepyszne. Nie potrafię opisać słowami, co przeżywałem po spróbowaniu pierwszego kawałka mięsa.
Moje zadowolenie było tym większe, że M. zmiotła wszystko z talerza, mimo, że kiełbasa w środku ją troszeczkę przeraziła. Niepotrzebnie, było serio cudownie. Kolejny przepis, który na bank powtórzę niedługo. Może nie z 1,5 kg mięsa, tylko mniejszej ilości, ale powtórzę na pewno. Jeżeli nigdy nie próbowaliście to warto zabawić swoje podniebienie Śląską pieczenią sztygarską w sosie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz