Stronyfbrweb

sobota, 12 października 2013

PLACKI ZIEMNIACZANE W SOSIE PIECZARKOWO-KALAREPKOWYM


No więc stało się, to czego chciałem uniknąć. Zapał na prowadzenie bloga i czarowanie pyszności z książki "Kuchenne Rewolucje" przepadł. Ostatni wpis pochodzi z 2. października, to dowód na to, że do kuchni wchodziłem sporadycznie. Dni mijały na uczelni, leżeniu całymi dniami w łóżku i chodzeniu do pracy. Nie byłem zmęczony, zwyczajnie nic mi się nie chciało. Kilka razy pomyślałem nawet: "Jak przestanę gotować, to nikt nie zauważy, a bloga można zamknąć". Nie ma mowy... 

Na samym początku wspominałem, że takie sytuacje mogą się pojawić. Wiedziałem, że w pewnym momencie stwierdzę, że projekt jest bezsensowny. Postawiłem sobie jednak cel, który chcę osiągnąć. Właśnie takie samozaparcie sprawiło, że znowu wyciągnąłem swój nóż z MG Home i przystąpiłem do działania. Potrzebowałem czegoś prostego, by szybko ponownie się nie zniechęcić. Placki ziemniaczane w sosie pieczarkowo-kalarepkowym wydawały mi się idealne. 

Jak zwykle poszedłem na targ po świeże składniki. Tylko kilku, ponieważ przepis jest banalny. Cebula, ziemniaki, kalarepa. To wszystko. Resztę musiałem dokupić w sklepie spożywczym. Idąc nie zdawałem sobie sprawy z tego, że do mojej siatki wpadnie jeszcze inny składnik, który sprawi, że spędzę w kuchni trochę więcej czasu. Pojawiając się na targu, moim oczom ukazały się ogromny góry świeżych grzybów. Prawdziwki, podgrzybki, maślaki.... chyba wszystkie rodzaje. Nie przepadam za nimi, wręcz starannie wygrzebuje je z każdej potrawy. Stwierdziłem , że dzisiaj będzie mój pierwszy raz kiedy leśne grzyby będą mnie cieszyć, a podniebienie pozna ich smak.

Zdecydowałem się na dorodne żółto-pomarańczowe kurki! W sosie, idealnie pasujące do placków, które od rana chciałem przygotować. Wróciłem do domu i zorientowałem się, że kompletnie nie wiem co dalej. Nigdy nie pracowałem ze świeżymi grzybami. Zupa, którą potrafiłem zrobić to jedyny popis mojej grzybowej strony - oczywiście zrobiona z grzybów suszonych, obrobionych przez kogoś innego. Jak zrobić taki sos, by nadawał się do placków. Przeszperałem internet za przepisem Magdy Gessler - nie znalazłem.

Wiedziałem, że potrzebuję czyjejś pomocy. Od razu do głowy przyszedł mi smakosz kurek, mój przyjaciel A. Wielokrotnie widziałem jak wracał z mniejszym lub większym pudełeczkiem tych żółtych maluchów do domu. "Będę robił sos" - krzyczał. Podczas, gdy ja zajmowałem się przyrządzaniem przepisu z książki, A. czarował cudowny leśny sos. Koniec, gotowe. Nakładamy wszystko na talerze. Za chwilę przyjdzie zjeść mi kurki pierwszy raz w życiu. Zero połykania w całości, tak by poczuć jak najmniej smaku. Muszę poznać to czym ludzie zachwycają się od pokoleń. 

Szok - jest cudownie! Przepyszny maślano-śmietanowy smak i niebiańskie pomarańczowe grzyby. Wszystko w połączeniu, ze świeżą pietruszką. Rozkosz podniebienia była tak ogromna, że kompletnie zapomniałem o daniu głównym, książkowym. Tutaj też się nie rozczarowałem. Kalarepa w połączeniu z pieczarkami, idealnie komponowała się ze śmietaną i wytrawnym białym winem. To wręcz spirytualne przeżycie sprawiło, że ponownie nabrałem chęci do spędzania czasu w kuchni. Chyba zapomniałem, co jest tak naprawdę ważne w gotowaniu... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz