Nienawidzę ryb. Przynajmniej całe życie nienawidziłem. Utrzymywałem, że Panga (ze względu na brak specyficznego zapachu) jest moim ulubionym morskim stworzeniem. Paluszki, kostki, medaliony zawsze mogły pojawić się na moim talerzu. Ostatecznie przeszedł jeszcze tuńczyk z puszki oraz pstrąg. Coś jednak się w tym roku zmieniło. Wyjazd nad morze dodał mi odwagi.
Wspólna wycieczka ze znajomymi do Gdyni spowodowała, że musiałem przełamać lody. To przecież tradycja - nad polskim morzem jemy ryby. Oni ciągle o tym gadali, o
d pierwszego dnia. Presja była duża. Kiedy wreszcie nastał ten dzień, usiedliśmy w smażalni. Zaraz obok stał przepiękny statek - Błyskawica. Z niepewną miną zamówiłem sobie Dorsza.
Dwa razy wbiłem widelec w morskie stworzenie. Zwariowałem! Boże, pyszne. Przez cały czas zachwycania się nad wyjątkowym smakiem dorsza myślałem o tych wszystkich straconych latach, kiedy ryby dla mnie nie istniały. Przygoda w Gdyni była dopiero początkiem. Od tamtej chwili jadłem już tuńczyka z grilla, krewetki. Wszystko jest naprawdę cudowne. Nareszcie morze otworzyło i przede mną swoje serce.
Kolejnym etapem była poznańska sałatka śledziowa. Śledzie kojarzą mi się ze świętami wielkanocnymi. Rodzice zawsze robią sobie śledzia w różnej postaci, ponieważ go kochają. Ja niestety nie. Magda Gessler w przepisie radzi, aby wszystkie składniki pokroić w kostkę. Pomyślałem, że to jeszcze gorzej bo w razie katastrofy nie będę mógł wydłubać ryby.
Wieczorem odwiedzili mnie znowu moi znajomi. Swoją drogą nie wiem jak to jest, ale zawsze kiedy realizuję kolejny przepis z książki to ktoś chce mnie wieczorem odwiedzić. Tak jakby wyczuwali - O BĘDZIE JEDZENIE, CHODŹMY! Dla mnie to oczywiście ogromna radość. Przecież nie ma nic gorszego niż przyrządzić coś cudownego w kuchni i siadać do stołu samemu.
Wegetariańskiego M. (tego samego co bał się kapusty kiszonej) niestety nie udało się przekonać, by skosztował sałatki. Na szczęście drugi pan M. dał się namówić. I znowu ryba zrobiła mi numer. Znowu smakowało! Generalnie to wszyscy, którym udało się spróbować sałatki byli zachwyceni. Niestety półmisek jest już pusty, dlatego nie czekając, dzisiaj zrobię kolejną porcję.
Przepis zdecydowanie udany! Strasznie cieszę się, że postanowiłem w tym roku jechać na tę wycieczkę. Odmieniła ona moje podniebienie na dobre. Teraz nic co morskie nie będzie mi obce. Postaram się spróbować wszystkiego. Wiem, że pewnie nie wszystko będzie mi smakowało, ale przynajmniej będę tego pewny, ponieważ wszystkiego spróbuję.