Stronyfbrweb

niedziela, 8 września 2013

ZUPA GULASZOWA


Do sklepu wybrałem się późnym wieczorem, ponieważ cały dzień byłem w pracy. W sobotę o godzinie 17 mogłem pójść jedynie do hipermarketu, za którym nie przepadam. Nie lubię kupować w ogromnych sklepach, gdzie można znaleźć wszystko. Wyprawa trwa wtedy w nieskończoność. Przejście z jednego końca marketu na drugi trwa 20 minut. Niech się martwi ten, który zapomni chleba, a już stanowczym krokiem zmierzał do kasy. Ja coś o tym wiem. Zawsze o czymś zapominam. Tak było też wczoraj, kiedy już praktycznie jedną nogą stałem przy wyjściu i zorientowałem się, że zapomniałem kupić wołowiny na wywar mięsny. 

Dobra przyznam się szczerze, byłem mega zmęczony. Być może dlatego wypad do sklepu pamiętam jak wyprawę w Himalaje. Cały dzień spędziłem z dziećmi, gdzie najstarsze z nich miało może 5 lat. Dzieciaki biegały, nieustannie dając o sobie znać. Jakby na siłę chciały przekazać "TAK MY WCIĄŻ TU JESTEŚMY". Po 6 godzinach, nadal musiałem stać za barem i parzyć kawę z uśmiechem. Taka praca. 

Zamiast gnać czym prędzej do domu i odpocząć, ja podjąłem wyzwanie i postanowiłem rozpocząć projekt. Po niespełna dwóch godzinach, udało mi się dotachać siatki do domu. JESTEM! Zakupy, kuchnia i ja. Od teraz mam jeden cel: ugotować wywar, pokroić co trzeba w kostkę i doprowadzić przepis do końca. Ilość składników sprawiła, że bałem się, że zupa wyjdzie mdła. Pomyliłem się. Aromat cudownie unosił się po całym mieszkaniu, a moi współlokatorzy nie mogli się doczekać kiedy skończę. 

Tak serio to nie wiem skąd wziąłem tyle energii, by stać na nogach kolejne 2 godziny. Krojąc paprykę, zapomniałem, że jeszcze kilkanaście minut temu moim największym marzeniem była kąpiel i moje łóżko. Kuchnia na mnie zdecydowanie działa pozytywnie. Na zegarku wybiła godzina 22, a my dopiero skończyliśmy jedzenie. Intensywny smak papryki sprawił, że koniecznie chciałem iść po dokładkę. Dwa razy się zastanowiłem i odpuściłem. Jest późno, o tej porze nie powinno się zapychać. "Będzie na jutro".

Pierwszy przepis jaki postanowiłem zrealizować okazał się być prawdziwym skarbem. Muszę obiecać znajomym, że kiedyś gulaszową zrobię również dla nich. Wczorajszy wieczór sprawił, że mam jeszcze większą ochotę na przebrnięcie przez cały projekt. Rozpływać się w pozostałych daniach, tak jak robiłem to wczoraj... Pycha. Do końca projektu zostało mi jeszcze 47 pyszności, które z rozkoszą będę gotował nie tylko dla siebie, ale również dla moich bliskich. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz